
Często w nocy mi się śni,
że ktoś zagrał impromptu.
I że właśnie kończy próbę
kompozytor, Franek Schubert.
Innym razem znów, że walca
Frycek gra na pięciu palcach.
Trochę mu przeszkadza trema,
dość niezwykła dla Chopina!
Potem lecą dźwięki żwawe,
to przygrywa z wdziękiem Ravel.
We śnie słyszę: „Do cholery,
czas już skończyć z tym „Bolerem”.
Po północy, gdzieś spod koca
cicho się odzywa Mozart…
Liczę, że pod kołdrą wnet
zabrzmi „Czarodziejski flet”.
Tak mi noc upływa w mękach,
pośród Bacha i Poulenca,
Telemanna, Lista, Griega.
Z seksu znów wynikła figa!
Wstaję smutny, żona struta:
„Nie zagrała Ci batuta!”.
Losie zły, gdy dla kobiety
najważniejsze kastaniety ?