Ptaszki śpiewają, psy szczekają.
Przyroda budzi się do życia!
W ponurych oczach łzy mi stają,
a gęba składa się do wycia…
Bo gdy się na ulicach zjawi
przystojnych panien nagły wysyp,
To serce moje mocno krwawi,
a uczuciowo jestem łysy.
Dlaczego łysy? Mów człowieku.
Masz włosów przecież całą furę?
Odpowiem smętnie – z racji wieku,
Miast żądz i chuci – mam rupturę.
Męczą mnie gazy oraz kolki,
i sklerotycznych wypraw setki.
Żegnajcie piękne, zgrabne Polki,
Żegnaj młodzieńcze, coś był krzepki!
Tu strzyknie w krzyżu, ówdzie kłuje,
tam fałdem zwisa biceps lichy.
I sił witalnych wciąż brakuje,
zawodzi konar, zdrajca cichy!
No i na diabła mi ta wiosna,
która odsłania dziewcząt wdzięki?
Nie może jeszcze zima zostać,
Skracając me doczesne męki?
Lecz w poincie optymizmu nuta
rodzi się, gdy podziwiam kiecki.
Że jest ode mnie większy smutas!!!
Zgadniecie kto to? Tak! Terlecki.
Poniżej wierszyk w interpretacji Autora :):