Mnie jest potrzebna, proszę Państwa, adrenalina, zmiksowana z endorfinami. Jest taki typ ludzi, którzy robią wszystko, żeby świat zawalił im się na głowę, a oni potem z radością się z tego zawalenia wygrzebują.
Tym razem los jest łaskawy. Plac Kossaka, Hotel Bachleda. Tak ze 2 km. Nie dość, że blisko, to jeszcze w stronę domu. Zanim zdążyłem zdjąć torbę z pleców, wychodzi uśmiechnięty facet i mówi: „good timing!”. „It is” nieskromnie odpowiadam. Życzy mi dobrego popołudnia, ja rewanżuje się snobistycznym „bon appetite”. ŚWIATOWCY!
Na początku musiałem sobie kupić torbę. Bez torby nie można działać. Jest duża, zielona i wyłożona w środku srebrnymi wkładami. Kosztuje – w promocji – 100 zł plus 30 przesyłka. Trochę się naciąłem, bo można było z przesyłką za stówę,…
Nie wiem czy pamiętacie pana, który w pociągu, jesienia ubiegłego roku, opowiadał mi swoją historię miłosną.
Pisanie o skomplikowanych książkach jest niemniej skomplikowane. Trwa to długo, a efekt jest daleki od oczekiwań…