Wawrzyniec Józefczyk, mój dziadek ze strony Taty, urodził się 18.05.1887 roku. W tym samym, w którym przyszedł na świat Artur Rubinstein, a także Sam Warner, założyciel, razem z braćmi, słynnej firmy Warner Brothers.
„Czytajcie „Czas” krakowski!!! Tylko u nas najświeższe informacje z cesarskiego dworu!!! Najświeższe informacje z Krakowa!!! Czas krakowski! Czas krakowski!!! 18 maja 1887!!! Za jedyne 10 groszy!!! Czas krakowski – czytajcie”.
W „Czasie”, który był dziennikiem konserwatywnym, ukazała się notatka o śmierci byłego, zasłużonego dla Krakowa prezydenta – Michała Zyblikiewicza. Dotyczyła ona śmierci tegoż, która nastąpiła dwa dni wcześniej.
KRONIKA MIEJSCOWA I ZAGRANICZNA
- P. Alfred Milewski, prezes Rady powiatowej, wyjechał na Kuracyję do Kaltenleutgeben.
- W parku krakowskim, jutro, d. 19, we czwartek odbędzie się koncert muzyki wojskowej 20. pułku. Początek o godzinie 4 po południu.
- Cyrk p. A. Richtera przybył z podróży swej po Rosyi do Krakowa i rozpoczyna jutro w budynku przy ulicy Dietlowskiej przedstawienia. Towarzystwo liczy 24 osób i 20 koni.
- Na ręce pana Władysława Wojciechowskiego, jubilera, robiącego złote korony dla obrazu najświętszej Maryi Panny kalwaryjskiej, złożyli na te korony; X Jamiński, proboszcz w Jawiszowicach od siebie i parafian 21 złotych reńskich, Cecylia L. obrączkę, guzik i 1 złoty reński, Maria Biskupska 10 cwancyngierów…
Wyjaśnijmy, że cwancyngier był równy 20 grajcarom, a grajcar to 1/60 złotego reńskiego. Jak nie trudno obliczyć, 3 cwancyngiery to 1 zł reński.
Grajcar był spolszczeniem niemieckiego określenia tego pieniądza – kreuz, ponieważ na pierwszych monetach pojawiał się wizerunek krzyża.
A cwancyngier wzięło sie od zwanzig czyli dwadzieścia.
Pogoda: po południu burza z deszczem dość obfitym, termometr 12,1 doszedł do 23,5. Barometr opadł. Wiatr południowy.
I jeszcze korespondencyja z Wiednia, która zwróciła moją uwagę swą niezwykłą aktualnością:
„Kto by nie widział nigdy izby poselskiej, a wszedł do niej po raz pierwszy podczas toczącej się właśnie budżetowej rozprawy, ten nie byłby zbudowany widokiem, jaki ta izba przedstawia. Ledwie trzecia część zgromadzenia znajduje się w sali, reszta – Bóg wie gdzie.
Z tych, ktorzy dotrzymali placu, jedni piszą listy, drudzy prowadzą ożywioną rozmowę. Mówcy nikt nie słucha, oprócz kilku osobistych przyjaciół, kilku nowicyuszów, co są jeszcze wszystkiego ciekawi, i trzech stenografów, ktoózy mechanicznie słyszane dźwięki notują, myśląc zapewne o czem innem.
Izba jest znużoną do upadłego i nie może być inaczej, gdy przez dwa tygodnie słuchać musiała sporów.”
Ale dajmy już spokój Sejmowi, który jak widać, nie zmienił się wiele od końca XIX wieku. Przejdźmy do opowieści mojego Taty, Piotra Józefczyka:
OPOWIEŚĆ TATY:
„Dziadek pochodził z Rącznej, a Mama ze Ściejowic. Obie wsie leżą blisko podkrakowskich Liszek, słynnych z wyrobów wędliniarskich. Któż nie słyszał o kiełbasie lisieckiej…
Wawrzek w ogóle od młodości miał takiego pecha, że wojował. Urodził się w 1887 roku. Mama była o 10 lat młodsza, czyli w roku 1897. W 1907 zabrali go do wojska. Tata, jak łatwo policzyć, miał wtedy 20 lat. Zdaje się, że 5 lat służył w wojsku. W ułanach uczyli go jeździć konno. Metody szkolenia i uzbrojenie były wtedy zupełnie inne. I wrócił, z tego co wiem w 1912 roku, czyli miał 25 lat.
Za dwa lata wybuchła pierwsza wojna światowa, w 1914 roku – w lipcu. I w związku z tym Ojca też wzięli do wojska. Biedny, walczył gdzieś na wschodzie Polski. Wtedy była taka wojna pozycyjna, żołnierze siedzieli w okopach. Od czasu do czasu robili wypady. Nie wiem dokładnie, gdzie to było, w każdym razie na wschodnich kresach ówczesnej Polski, W końcu Tata dostał się do niewoli.
I później był na Syberii. Nie znam szczegółów i dlatego żałuję, żeśmy się ojca bardziej szczegółowo nie wypytywali. Oni gdzieś tam głęboko siedzieli na Syberii. Nawet nie wiedzieli, że w Rosji wybuchła rewolucja, zmienił się system. Car został obalony i Rosja stała się komunistyczną Rosją Sowiecką…
Już wtedy zwalniali i postanowił wrócić do Polski. Z tego co opowiadał, wynikało, że dwa lata szedł z tej Syberii do Polski. Dwa lata! Dotarł w 1920 roku, znalazł się w Rzeszowie. Wtedy trwała już wojna polsko – bolszewicka. Wtedy było tak, że łapali mężczyzn do poboru. On był taki zarośnięty z brodą… Złapali go w Rzeszowie i trzymali na jakimś boisku piłkarskim.
Znowu groziło mu pójście na wojaczkę. Tym razem przeciwko bolszewikom, już w wojsku polskim.
Jakoś uciekł stamtąd… Przyszedł do domu, do swojego domu, zapukał do drzwi, zarośnięty jak dziadek. To było jeszcze w Rącznej. Matka go nie poznała. Powiedział: „Jestem Wawrzek”.
„A to Ty Wawrzuś, wróciłeś!”. Bo jego starszy brat też poszedł na wojenkę. I po prostu zginął gdzieś na wojnie, nie wiadomo gdzie. Wtedy ludzie ginęli, nie wracali.
To był cud, że ojciec wrócił. Wrócił po tej wojaczce do domu, mama go nie poznała, tak był osłabiony i zarośnięty.
Później doszedł do wniosku, że trzeba coś ze sobą począć. Zrobiło mu się 33 lata. No i właściwie całe dotychczasowe życie mu zeszło na tym wojowaniu.
Jeśli chodzi o wykształcenie, Tata skończył szkołę podstawową na pewno, bardzo ładnie pisał, bo wtedy szczególnie do tak zwanej kaligrafii przywiązywano wagę. Miał bardzo ładny charakter pisma. Także on był, jak na owe czasy, dosyć światłym chłopakiem.
No i przyjechał do Krakowa. Zaczął się starać o pracę, bo to już było po 1918 roku i Polska była wolna. Ponieważ trafił do w niewoli rosyjskiej, to musiał podać dwóch świadków, że nie poddał się dobrowolnie, tylko został wzięty przymusowo. To było konieczne, żeby się dostać na państwowa posadę. W tym czasie były w Polsce ciągoty komunistyczne. Polskie władze były uczulone na zwolenników komunizmu. Ojciec znalazł dwóch świadków, którzy z nim, już nie wiem w jakie miejscowości, zostali zagarnięci do niewoli . No i w końcu dostał pracę w sadzie jako niższy urzędnik sądowy.
W ten sposób dotarliśmy do końca pierwszego etapu opowieści mojego Taty, która dotyczyła losów wojennych mojego dziadka jeszcze jako kawalera. W kolejnych odcinkach dowiemy się jaki rodowód miała Babcia czyli mama mojego Taty, a także w jaki sposób spędzili pierwszą część swojego wspólnego życia.