Pamiętacie, jakiś czas temu w wierszu „Forbiden love” opisałem spotkanie z człowiekiem, który zwierzył się ze swoich rozterek. Zostawiłem mu wtedy swoją wizytówkę, gdyby chciał się podzielić swoimi dalszymi losami.
Dumnie spoglądaliśmy na pieczątkę „Wszystkie Kraje Europy. Z prawem jednokrotnego przekroczenia granicy”. Oznaczało to ni mniej ni więcej, że możemy pojechać do dowolnego kraju Europejskiego, ale po powrocie dokument musi z powrotem powedrować do milicyjnego depozytu.
I tu zaczął się prawdziwy dramat! Ilośc chętnych do wizyty u naczalstwa była ogromna, a porządku żadnego. Niezbędne były mocne łokcie lub znajomości. Mimo, ze obaj byliśmy dość szczupli, a może właśnie dlatego, udało nam się dostać przed oblicze najwyższego rangą decydenta.
„Wierny Poliamor” – taki tytuł w postaci figury retorycznej przyszedł mi do głowy. Jak się ona nazywa – dowiecie się w poincie wierszyka!
Tekst został do bólu uwspółcześniony, co podnosi jego atrakcyjność dla widza przy okazji różnych feministycznych akcentów ( śmiechy i oklaski), moim jednak zdaniem odbiera „Loterii” sporo uroku przełomu wieków.