I tu z nieoczekiwaną pomocą przyszedł koronawirus, który zaatakował ze zwielokrotnioną siłą właśnie Italię. Szansę na doblo espresso w Portofino zmalały niemal do zera. Niepostrzeżenie zaszumiało mi pod oknem polskie morze. I przypomniały się wakacje z dziećmi sprzed lat.
Dzisiaj po dwumiesięcznej karencji pojechałem na rolki. W związku z tym nieuświadomionym Czytelnikom proponuje nieco teorii.
Myśl o pokonaniu trasy ścieżki rowerowej na rolkach pomiędzy podtatrzańskimi miejscowościami pojawiła się dość dawno, to znaczy w momencie, gdy przeczytałem informacje o jej istnieniu. Zamiar zrealizowaliśmy w ostatnią niedzielę wakacji 2016 roku…
Za poczęcie mojej rolkowej pasji jest odpowiedzialna Aneta. Przyszedł do sklepu Playa taki rudzielec kupować telefon w Mixie. Przy okazji nawiązaliśmy rozmowę na temat łyżew. Nie bardzo pamietam jaki związek występował pomiędzy tymi dwoma tematami, niemniej jednak kolejne spotkanie odbyło się już na lodowisku. I znowu – od słowa do słowa – pojawił się temat rolek.
BERLIN NA MOJEJ MAPIE POJAWI Ł SIĘ DZIĘKI ROLKOM
Tak, tak, moje snobistyczne upodobania popchnęły mnie na koniec sezonu do stolicy Niemiec. Maraton Cracovia na rolkach okrył się już kurzem, wytężone treningi spowodowały, że zapragnąłem zmierzyć się z wyzwaniem najwyższego kalibru.